Między piciem kawy a robieniem śniadania wyprodukowałam dziś 11 szklanych magnesów. Bo w końcu przywieźliśmy lodówkę ze starego mieszkania. Przez 3 miesiące mroźnej pogody za oknem jakoś nie było okazji i potrzeby, żeby sprowadzić tę maszynę chłodzącą do nowej kuchni ;) Lodówka stała przez ponad tydzień "goła", bo stare magnesy gdzieś się zawieruszyły w wirze przeprowadzki. Teraz tylko czekać na prace Olgi, którymi zwykle szczelnie pokryte są drzwiczki... Magnesy zrobiłam ze szklanych kaboszonów, które walały się po szufladzie, jakichś próbnych wydruków walających się po biurku, które przykleiłam magikiem i samoprzylepnej taśmy magnetycznej. Wczoraj dostałam cieplutki komplet biżu od Latarni Morskiej w ramach wymiany HoA z okazji dnia kobiet. Aga jak zwykle postarała się o piękne opakowanie i niebanalną karteluszkę. Dziękuję *** Mój wytwór dla Chabrówki jeszcze jest w drodze, mam nadzieję, że szybko dotrze do Italii :)